Wszystko zmieniło się we wrześniu 2011. po Przejściu dookoła Kotliny Jeleniogórskiej. Prawie 60 h bez snu w tym 42 w marszu. Przebyte 145 km i .... radość :) Naprawdę poczułem wtedy radość z bólu, ze zmęczenia i mimo totalnego wykończenia chciało mi się tańczyć :)
I wtedy to nastąpiło. Przystąpiłem do Szczecińskiej koleżeńskiej grupy biegowej TT Szczecin (http://ttszczecin.pl/). Chłopaki są biegającymi przykładami tego jak można połączyć przyjemność z biegania dłuugich dystansów oraz odpowiedniego nawadniania w czasie treningów (wtajemniczeni wiedza o co chodzi) Bo trening to nie tylko wylany pot i wyrzeczenia. Najważniejszy jest run 4 fun :)
Dzięki ich namowa zacząłem przygotowania do kwietniowego Maratonu w Dębnie w międzyczasie startując w Gryfińskiej edycji Pucharu Polski Maratonów na Orientacje na dystansie 50 km "ocierając się o pudło" i kończąc go na 5 tym miejscu ex aequo ze zwycięzca poprzedniej edycji. Czyli fajnie. Dębno w debiucie 3:39:50 netto, choć niedosyt pewien pozostał. A później już poszło.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz